Najbardziej zaawansowana aplikacja do ochrony cybernetycznej dla Androida - Bitdefender Mobile Security & Antivirus

Pobierz

CiekawostkiPoradniki

Czy Twój telefon Cię podsłuchuje? Fakty i mity o reklamach, które „wiedzą za dużo”

piotrek

Piotr R

17 kwietnia 2025

Od pierwszej internetowej reklamy banerowej WIRE w 1994 r. do marketingowego imperium Google i AdWords, reklama cyfrowa stała się jedną z najważniejszych form reklamy. Firmy wydały prawie 356 miliardów dolarów na reklamę cyfrową w 2020 r. – prawie jedną czwartą PKB Australii w tym samym roku. W ostatnich dwóch kwartałach 2021 roku Alphabet Inc., spółka macierzysta Google, odnotowała przychody w wysokości 117,194 miliarda dolarów. Ponad 95 miliardów dolarów z tego przychodu pochodziło z reklamy cyfrowej, co stanowi ponad 81 procent całkowitego przychodu. Wdrożenie sztucznej inteligencji (AI) przez Big Tech umożliwi analizę ogromnych zestawów danych zebranych ze wszystkich punktów wprowadzania danych i doprowadzi ten wzrost branży do astronomicznych liczb. Reklamy stają się coraz bardziej irytujące i niebezpieczne, dlatego w tym artykule przedstawimy fakty i mity o reklamach i odpowiemy na pytanie, czy Twój telefon Cię podsłuchuje.

Jak zabezpieczyć telefon przed szpiegowaniem i inwigilacją

Będziemy cię obserwować

W 2017 roku Facebook zaoferował swoim klientom możliwość reklamowania się 6,4 mln młodych użytkowników w Australii, z których niektórzy mieli zaledwie 14 lat. Facebook zagwarantował wysoki wskaźnik sukcesu w mikrotargetowaniu tych użytkowników. W jaki sposób? Algorytmy Facebooka psychoanalizowały i monitorowały aktywność online tych młodych ludzi w czasie rzeczywistym, aby pokazać im ukierunkowaną reklamę w momencie psychologicznej podatności, na przykład gdy czują się „bezwartościowi”, „niepewni”, „zestresowani”, „pokonani”, „zaniepokojeni” i jak „porażka”. Brzmi to jak bardzo przygnębiająca konfiguracja dystopijnego filmu o sztucznej inteligencji (AI), ale jest to przykład tego, jak głęboko Big Tech zanurzył się w zbieraniu dużych ilości danych z tego, czym się z nimi dzielimy, a często także z tego, czym się nie dzielimy. Tak, nasze ruchy offline mogą być również śledzone przez platformy takie jak Facebook i Google.

Dzisiaj stajemy w obliczu potężnej maszyny pożerającej okruszki chleba, które zostawiamy online i offline, aby wykorzystać je do manipulacji i kierowania. Im bardziej się z nią angażujemy, tym więcej się o nas uczy, im częściej korzystamy z naszych telefonów – publikując, lajkując i przewijając – tym bardziej się przed nią ujawniamy, a każdy okruszek ma znaczenie. Rezultat jest przerażający; maszyna może przewidzieć nasze zachowanie, a nawet na nie wpływać i je zaspokajać. Granica między tym, czego chcemy, a tym, do czego jesteśmy zaprogramowani, zatarła się.

Ludzie na sprzedaż

Większość z nas zdaje sobie sprawę, że nasze telefony nas podsłuchują, że wiedzą za dużo. Po prostu staliśmy się na to nieczuli. W końcu właśnie przechodziłeś obok muzeum, a kilka godzin później na twoim telefonie pojawia się ukierunkowana reklama nowej wystawy muzeum. Nie szukałeś muzeum ani nie rozmawiałeś o nim z nikim, po prostu byłeś w pobliżu.

Oto pięć podstawowych metod, dzięki którym tak dobrze nas poznają:

Po pierwsze, brokerzy danych. Brokerzy danych tworzą wielomiliardowy przemysł wydobywania danych, o którym większość z nas wie bardzo niewiele. Pracują cicho za kulisami. Agresywnie zbierają nasze dane osobowe z każdego punktu wprowadzania danych, online i offline, w tym nasze zakupy kartą kredytową, rejestry rządowe, członkostwa lojalnościowe, media społecznościowe, media, nawet nasze dane z siłowni, nie ma ograniczeń. Następnie są gotowi kupić dane od każdego, kto jest chętny je sprzedać. Później brokerzy danych zszywają ze sobą fragmenty rekordów, aby stworzyć idealny i precyzyjny profil tego, kim jesteśmy. Nasze profile będą zawierać nawet poufne informacje o nas, takie jak nasze poglądy polityczne, stan zdrowia psychicznego, orientacja seksualna itp. Ostatecznie nasze profile są gotowe do sprzedaży.

Przeważnie nie mamy pojęcia, że nasze dane są gromadzone i sprzedawane. Nie jest dziwne, że widzimy reklamę wystawy muzealnej, jeśli jesteśmy obok muzeum, większość firm telekomunikacyjnych sprzedaje nasze dokładne dane geolokalizacyjne. Otrzymują te dane, gdy nasze telefony łączą się lub zbliżają się do dowolnej wieży telekomunikacyjnej w tej lokalizacji.

Drugim sposobem, w jaki nas śledzą, są pliki cookie i sygnalizatory śledzące. Pliki cookie są jak znaczniki ID wprowadzane do przeglądarki przez odwiedzaną witrynę i nie mogą być odczytywane przez inne witryny. Te pliki cookie mogą zawierać Twoją dokładną geolokalizację, identyfikator urządzenia, adres IP lub adres internetowy itp. Początkowo witryny używały plików cookie, aby zapewnić nam spersonalizowane przeglądanie, dopóki nie pojawili się marketingowcy.

Big Tech przekształcił pliki cookie w mechanizm śledzenia, aby rejestrować nasze jednoznacznie identyfikowalne ruchy online przez długi okres i na różnych urządzeniach. Ten typ nazywa się trwałymi plikami cookie stron trzecich i może być odczytywany przez tę stronę trzecią. Ale znowu, śledzą nas bez naszej wiedzy lub pozwolenia, aby stworzyć szczegółowy profil tego, kim jesteśmy i kiedy pokazać nam odpowiednią reklamę we właściwym momencie.

Badanie z 2015 roku wykazało, że przeglądając 100 najpopularniejszych stron internetowych, komputer zbiera ponad 6000 plików cookie. Ponadto badanie wykazało, że 83 procent plików cookie pochodziło od stron trzecich. Nic dziwnego, że pliki cookie Google były aktywne na 92 z 100 wiodących stron internetowych. Aby to sprawdzić, eksperci sprawdzili liczbę plików cookie stron trzecich w Yahoo! ponad 450 plików cookie stron trzecich czekało na pobranie w przeglądarce i śledzenie w sieci. Więc chociaż odwiedziłeś jedną stronę internetową, Yahoo! udostępniło te dane innym 450 stronom internetowym.

Innym sposobem, w jaki firmy zbierają dane, jest śledzenie pikseli lub sygnalizatorów internetowych. Większość konsumentów nawet nie wie o tej praktyce. Śledzący piksel to niewidoczny obraz w otrzymywanych wiadomościach e-mail, który informuje nadawcę, czy otworzyłeś wiadomość e-mail, czy nie, a następnie udostępnia swoją lokalizację.

Wyobraź sobie szkody, jakie może to wyrządzić w niewłaściwych rękach. Można by rzec, że zupełnie obcy człowiek może użyć tej sztuczki, aby określić, czy ktoś jest w domu, czy na wakacjach. Te śledzące piksele śledzą wszystkie działania odwiedzających na stronie internetowej i mierzą współczynnik konwersji (od odwiedzającego do płacącego klienta).

Trzecią metodą poznania Ciebie jest odcisk palca przeglądarki i urządzenia. Odcisk palca w języku technicznym to sposób identyfikacji użytkowników na podstawie tego, co Twoje urządzenie lub informacje o przeglądarce ujawniają, gdy korzystasz z Internetu. Odcisk palca był początkowo używany w celach cyberbezpieczeństwa, pomagając witrynom internetowym zapobiegać oszukańczym działaniom i piractwu oprogramowania.

Jednak zebranie i porównanie tych informacji w celu utworzenia dokładnego profilu wymaga więcej wysiłku. Niemniej jednak ta technika może skutecznie identyfikować użytkowników w 99 procentach przypadków i jest warta zachodu. Więc nawet jeśli wykonałeś rytuał higieny plików cookie, w tym prywatne przeglądanie za pomocą Brave lub Tor, ta technika ominie to, a następnie ponownie Cię zidentyfikuje i „utworzy” plik cookie.

Czwartą metodą dowiedzenia się o Tobie więcej są algorytmy. Wraz z dużą ilością informacji udostępnianych co minutę online, algorytmy przychodzą, aby je posortować i podać nam to, co według algorytmu utrzyma nasze zaangażowanie i zainteresowanie. Im więcej jesteśmy online, tym bardziej szkolimy te algorytmy. Algorytmy uczą się i dostosowują, mogą być zmieniane i modyfikowane, a także mogą stać się skomplikowane i tajemnicze, nawet gdy staną się zbyt trudne dla twórcy.

Istnieje piąta metoda, jednak jest dość enigmatyczna i nazywamy ją szpiegowaniem Cię przez telefon. To tajemniczy sposób, w jaki Big Tech zbiera najbardziej osobiste informacje o tobie za pośrednictwem urządzeń, które posiadasz, gdy ich nie używasz. Szpiegująca Alexa i Asystent Google, a nawet Pixel Google’a, to tylko kilka przykładów.

W 2015 r. Carnegie Mellon University przeprowadził badanie, aby dowiedzieć się, ile danych udostępniają nasze telefony. W badaniu wzięło udział 23 użytkowników smartfonów z Androidem. Wyniki były niepokojące. Wiele popularnych aplikacji na Androida śledziło swoich użytkowników prawie 6200 razy na uczestnika w ciągu dwóch tygodni – to jest co trzy minuty. Badanie wykazało, że aplikacje prosiły o więcej danych, niż było to potrzebne. Jeden z uczestników powiedział, że czuł, jakby śledził go jego własny telefon.

Android jest tworzony i posiadany przez Google. Urządzenia z Androidem nie tylko udostępniają lokalizację Google i innym, ale także udostępniają wszystkie zachowania użytkowników i sposób korzystania z telefonu. Takie rzeczy jak operator komórkowy, poziom naładowania baterii, ustawienia głośności, dane budzika, a nawet sposób wpisywania informacji kontaktowych.

Tak wiele z naszego życia i osobowości można wydobyć ze sposobu, w jaki korzystamy z telefonów. Nasze telefony są po prostu przedłużeniem tego, kim jesteśmy. Istnieją firmy, które dziś zrobiły cały biznes z analizy takich danych behawioralnych i sprzedaży ich pożyczkodawcom. Firmy te mogą analizować osobowości użytkowników na podstawie ich korzystania z telefonu i decydować, kto jest godny zaufania w kwestii pożyczki i jakie odsetki należy im naliczyć. Na przykład, jeśli bateria w Twoim telefonie jest zawsze słaba, oznacza to, że nie planujesz z wyprzedzeniem i prawdopodobnie nie spłacisz swojego długu. Inne rzeczy, takie jak sposób zapisywania kontaktów. Jeśli po prostu zapiszesz imię bez uwzględnienia wielkości pierwszej litery lub dodania nazwiska, wówczas Twoja wiarygodność w kwestii pożyczki zostanie zminimalizowana.

Reklama cyfrowa poszła za daleko. Wiadomość od firmy marketingu cyfrowego do jej potencjalnych reklamodawców.

Nasze telefony, nasi panowie

Sean Parker, były prezes Facebooka, ostrzegał, że Facebook „dosłownie zmienia twoje relacje ze społeczeństwem, ze sobą nawzajem. Prawdopodobnie zakłóca produktywność w dziwny sposób. Tylko Bóg wie, co robi z mózgami naszych dzieci”. Jak sam powiedział, chcieli wiedzieć „Jak możemy konsumować jak najwięcej twojego czasu i świadomej uwagi?” Następnie ubolewa nad tym, że wszyscy jesteśmy „włączeni w ten system, wszystkie nasze umysły mogą zostać porwane. Nasze wybory nie są tak wolne, jak nam się wydaje”.

Platformy reklamowe nie tylko chcą naszych danych, kupują nasze dane od brokerów danych i analizują oraz przewidują każdy nasz ruch i nastrój; chcą również, abyśmy spędzali życie online. „Według badania z 2016 r. dotykamy naszych telefonów około 2617 razy dziennie, podczas gdy inne badanie wykazało, że 79 procent właścicieli telefonów sprawdza swoje urządzenie w ciągu 15 minut po przebudzeniu”. Nasza uwaga została tak bardzo sfragmentowana, że jeden na cztery wypadki samochodowe w Stanach Zjednoczonych jest spowodowany pisaniem SMS-ów podczas jazdy samochodem. W rezultacie mamy krótszy czas koncentracji, wszędzie zabieramy nasze telefony i stajemy się niespokojni, jeśli są poza zasięgiem wzroku.

Tristan Harris były pracownik Google, ujawnił perswazyjne techniki, których Big Tech używa, projektując aplikacje, aby dawać nam dawki dopaminy niczym automat do gry w kieszeni. Wszystko po to, abyśmy byli uzależnieni i chcieli więcej. „Technologia steruje tym, co 2 miliardy ludzi myśli i w co wierzy każdego dnia… Religie i rządy nie mają aż tak dużego wpływu… Ale mamy trzy firmy technologiczne, które mają system, nad którym szczerze mówiąc nie mają nawet kontroli… który rządzi tym, co ludzie robią ze swoim czasem i na co patrzą”. Harris ostrzegł.

Ponadto Big Tech uczy nas bagatelizowania znaczenia prywatności; w końcu czego się bać, jeśli nie mamy nic do ukrycia? Dają nam mapę, która pozwoli nam szybciej dotrzeć do celu i rejestrują każde miejsce, w którym byliśmy. (Google nie oferuje opcji zatrzymania przechowywania historii lokalizacji, można ją jedynie wstrzymać, a nie podaje, jak długo wstrzyma śledzenie).

Bycie w stanie nieustannego nadzoru nie tworzy niczego poza zadowolonym społeczeństwem, bojącym się wyrażać swoje myśli. Aby zdać sobie sprawę, że każdy ruch jest monitorowany i analizowany, nasza ciekawość poszukiwania, uczenia się i angażowania w dyskusje na rzecz zdrowszych społeczeństw jest zagrożona.

Świnki morskie Facebooka

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że po kliknięciu „akceptuję” w Polityce wykorzystania danych Facebooka zapisujesz się na masowy eksperyment psychologiczny. Polityka ta stanowi, że Facebook „może wykorzystywać informacje, które otrzymujemy o Tobie… do wewnętrznych operacji, w tym… badań”. Mogą nie być instytutem badawczym, ale mają Twoją zgodę, dane i są odszkodowani.

W 2012 r. Facebook przeprowadził masowy eksperyment psychologiczny na 689 003 losowo wybranych użytkownikach Facebooka, którzy zostali podzieleni na dwie grupy. Facebook zdecydował się pokazywać pierwszej grupie tylko negatywne treści przez tydzień, a drugiej tylko pozytywne. Monitorowano zachowanie każdej grupy. Dwa lata później opublikowano wyniki i, co nie było zaskakujące, wyciągnięto następujący wniosek: „Gdy zmniejszono ekspresję pozytywną, ludzie publikowali mniej pozytywnych postów i więcej negatywnych; gdy zmniejszono ekspresję negatywną, wystąpił odwrotny wzorzec. Wyniki te wskazują, że emocje wyrażane przez innych na Facebooku wpływają na nasze własne emocje, co stanowi dowód eksperymentalny na masowe zarażenie za pośrednictwem sieci społecznościowych”.

Innymi słowy, nasze nastroje i zachowania mogą być pod wpływem naszych interakcji online, które mogą być kontrolowane przez osobę, która uruchamia algorytmy odpowiedzialne za to, jakie newsfeedy czytamy i jakie reklamy targetowane widzimy. Ten eksperyment został przeprowadzony bez zgody użytkownika, nie pozwalał mu na rezygnację i nie miał zgody rady etycznej, jak każdy inny eksperyment z udziałem ludzi.

Obecnie eksploracja danych i hiper-ukierunkowana reklama to najbardziej dochodowy model biznesowy na świecie. Facebook wygenerował 84,2 miliarda dolarów przychodów z reklam w 2020 roku, co czyni go jednym z największych graczy na rynku reklam cyfrowych w USA i na świecie. A Big Tech zrobi wszystko, aby chronić ten lukratywny model biznesowy, nawet oszustwa. Istnieje trwający pozew zbiorowy przeciwko FACEBOOK, który został pierwotnie złożony w 2018 roku przez właściciela małej firmy, w którym twierdzi się, że Facebook zawyżał wskaźniki, aby zwiększyć przychody z reklam. Zgodnie z pozwem, starsi dyrektorzy Facebooka wiedzieli od lat, że jego funkcja „potencjalnego zasięgu” była zawyżona i wprowadzająca w błąd, ale nie podjęli działań i aktywnie próbowali ukryć te problemy.

Nowy raport Influencemap pokazuje, że w 2020 r. firmy naftowe i gazowe zapłaciły Facebookowi w USA co najmniej 9,5 mln USD za wprowadzanie ludzi w błąd na temat roli ropy naftowej i gazu w zmianie klimatu. Reklamy sektora na Facebooku, których celem było przedłużenie wykorzystania paliw kopalnych, zostały wyświetlone co najmniej 431 mln razy w 2020 r. 48% tych reklam podkreślało, że sektor paliw kopalnych jest „częścią rozwiązania” kryzysu klimatycznego. 12 140 reklam w tej kategorii zostało wyświetlonych 122 mln razy, przy czym młodsi użytkownicy (w wieku 25–34 lat) częściej znajdowali się w grupie docelowej.

Czy możemy się bronić?

Prosta odpowiedź brzmi, że nie możemy, chyba że wrócimy do Nokii z 1997 roku lub całkowicie znikniemy z sieci. Gdy już wejdziemy do sieci, nic nie jest prywatne. Poza minimalizowaniem szkód poprzez świadome kliknięcia, a nawet to pochłonie dziesiątki godzin naszego życia z każdą przeczytaną stroną, a wiele razy potrzebujemy doradcy prawnego, aby zrozumieć, jak udzielić świadomej zgody.

Naszą największą nadzieją jest teraz podniesienie świadomości na ten temat i ujawnienie podejrzanych i nieetycznych metod śledzenia nas i profilowania.

Mimo to, oto kilka prostych strategii pozwalających uniknąć śledzenia w sieci:

  • Używaj wyszukiwarek, które nie zapisują każdego Twojego wyszukiwania, np. DuckDuckGo.
  • Usuń z telefonu aplikacje naruszające prywatność, takie jak Facebook, TikTok i tym podobne (Apple Store oferuje raport dotyczący prywatności w popularnych aplikacjach przed ich pobraniem).
  • Używaj prywatnych przeglądarek, takich jak Tor, Brave i Safari.
  • Odrzucaj wszystkie nieistotne pliki cookie podczas odwiedzania stron internetowych.
  • Utwórz personę online, aby zapisać się na usługi i listy mailingowe. Używaj ad-blockera i Privacy Badger podczas przeglądania.
  • Korzystaj ze skutecznych antywirusów, np. Bitdefender Total Security. Dzięki nim uchronisz się przed następstwami wycieku Twoich danych do sieci.

Jednak żadna z tych metod nie pozwoli na ominięcie techniki pobierania odcisków palców.

W uznaniu inwazyjnego charakteru plików cookie, ogólne rozporządzenie UE o ochronie danych lub GDPR klasyfikuje pliki cookie jako „identyfikatory online”, podlegające przepisom, które wymagają, aby strony internetowe uzyskały Twoją zgodę przed wysłaniem plików cookie do Twojej przeglądarki. Tak więc jednym ze sposobów na korzystanie z lepszych praw prywatności jest korzystanie z usługi VPN do przeglądania tak, jakbyś pochodził z UE. Dzięki temu każda strona internetowa pomyśli, że jesteś chroniony i pokaże Ci opcję „Szanujemy Twoją prywatność”, aby zrezygnować.

Facebook bardziej ceni Twoją prywatność cyfrową, gdy łączysz się z UE i dwa razy się zastanowi, zanim wykorzysta Twoje dane w reklamie cyfrowej. Dlatego, jeśli mieszkasz poza terenem UE, to możesz rozważyć korzystanie z VPN.

Dokąd dalej?

Profesor Zuboff stwierdza, że kapitalizm nadzoru jest „atakiem na autonomię człowieka”. To, co zaczęło się jako ukierunkowana reklama, jest teraz zagrożeniem dla wolności i demokracji. „Zamiast modyfikacji zachowań w celach komercyjnych, cele stają się polityczne. Głosowanie zamiast kupowania”. Nadszedł czas, aby się obudzić i walczyć w akcie cyfrowej samoobrony.

Warto wiedzieć, że o nasze profile zabiegają nie tylko reklamodawcy, ale także nasi potencjalni pracodawcy, dostawcy ubezpieczeń zdrowotnych, organy ścigania, reżimy autorytarne, skorumpowani politycy i w zasadzie każdy, kto jest w stanie zapłacić cenę i uzyskać dostęp do naszych profili.

Koszmar Zuboffa dotyczący manipulacji demokracją spełnił się, ale dopiero po wyrządzeniu szkód. W 2019 r. amerykańska Federalna Komisja Handlu (FTC) nałożyła na Facebooka najwyższą karę za naruszenie prywatności w historii komisji handlowej. Grzywna FTC w wysokości 5 mld USD została nałożona po tym, jak firma konsultingowa Cambridge Analytica uzyskała dostęp do informacji i mikrocelów ponad 87 milionów użytkowników Facebooka, co zostało wykorzystane do ingerencji w wybory prezydenckie w USA. Cambridge Analytica wykorzystuje analizę dużych zbiorów danych i proces zwany targetowaniem psychometrycznym, aby zmienić zachowanie odbiorców. Wyniki są zdumiewające i niemal gwarantowane. Zaangażowanie Cambridge Analytica w Brexit jest kolejnym znanym przykładem mocy tej metody. Ale niestety to, co ukryte, może być jeszcze gorsze.

Norweska Rada Konsumentów niedawno opublikowała raport wzywający do zakazu reklamy opartej na nadzorze, argumentując, że szkody przewyższają korzyści, które zwykle trafiają w ręce kilku osób w Dolinie Krzemowej. Raport wspomina, że branża nie wykazała chęci porzucenia swoich wątpliwych praktyk pomimo wielokrotnych ostrzeżeń, wysokich grzywien, skandali i rewelacji. Tak więc ostatecznością jest całkowity zakaz.

Raport twierdzi, że istnieją skuteczne alternatywy dla tej nieetycznej reklamy opartej na nadzorze. „New York Times przestał wyświetlać reklamy oparte na nadzorze europejskim użytkownikom; jego przychody z reklam rosły, ponieważ jego partnerzy reklamowi kupowali przestrzeń reklamową niezależnie od możliwości targetowania” – zauważono w raporcie.

Model biznesowy, na którym zbudowano tę branżę, jest w najlepszym przypadku nieuregulowany, a w najgorszym – niszczy strukturę demokracji. Ponieważ postępowe rządy nie chcą blokować innowacji i postępu technologicznego, dają tym firmom technologicznym luksus działania bez regulacji. Czasami może to być spowodowane tym, że rządy nie nadążają za tempem świata technologii. Przyłączam się do apelu Norwegów, aby ludzie uczyli się i korzystali ze swoich praw cyfrowych, i żądam od decydentów zakazania tej inwazyjnej i nieetycznej reklamy opartej na nadzorze.

Poza tym wszystkim, czego potrzebujemy, to aby nasze rządy stworzyły organy regulacyjne, które będą monitorować wysoce manipulacyjną, wysoce uzależniającą technologię w taki sam sposób, w jaki regulują nielegalne używki i tytoń. Mówiąc wprost, nasze zdrowie psychiczne, ludzkie doświadczenia i wolności nie są na sprzedaż.


Autor


piotrek

Piotr R

Account Manager, od ponad roku pracuję w branży IT i od ponad 5 lat jestem copywriterem. Do moich zadań należy nawiązywanie współpracy partnerskich, pisanie i redagowanie tekstów, kontakt z dziennikarzami, tworzenie notatek prasowych oraz zamieszczanie ich na stronach internetowych i w naszych mediach społecznościowych. Wcześniej byłem przez kilka lat związany z branżą OZE oraz z technologiami telemetrycznymi i elektronicznymi. Interesuję się językoznawstwem, literaturą, grą na gitarze oraz branżą gier.

Zobacz posty autora


Artykuły które mogą Ci się spodobać

    Formularz kontaktowy

    Wybierz odpowiednią opcję aby przejść do formularza kontaktowego. Odpowiemy najszybciej jak to możliwe!

    klient-indywidualnyklient-biznesowyreseller

    Dane kontaktowe




    stalynowy